Wszystko, co chciałbyś wiedzieć wierząc, a boisz się zapytać i nie tylko ;)
Nie istnieje temat nie do poruszenia...
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Wszystko, co chciałbyś wiedzieć wierząc, a boisz się zapytać i nie tylko ;) Strona Główna
->
Nie rozumiem, czyli...
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
INFO
----------------
Przeczytaj, proszę, zanim zaczniesz
TEMATY
----------------
Zapomniałem, czyli...
Nie rozumiem, czyli...
Bydgoszcz, czyli...
Mieścisko, czyli...
Paris, Paris...
Wszystko inne, co Cię gryzie ;)
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
renoma
Wysłany: Czw 12:53, 18 Sie 2011
Temat postu:
Dziękuję za wszystko.
randżin
Wysłany: Wto 18:29, 16 Sie 2011
Temat postu:
Nie ma za co
I proszę Cię, pilnuj się, nie zamykaj się nigdy na ludzi. Choć czasem krzywdzą.
Trzymaj się
renoma
Wysłany: Wto 18:28, 16 Sie 2011
Temat postu:
Zapomniałam dodać, że o tym forum dowiedziałam się od Moni.
Pozdrawiam
renoma
Wysłany: Wto 18:21, 16 Sie 2011
Temat postu:
Bardzo dziękuję.
Nie czuję się zbywana.
Zdaję sobie sprawę, że ludzi nie da się przekonać do tego, co ja bym chciała. Każdy jest indywidualistą, choć potrzebuje wspólnoty.
Pozdrawiam
randżin
Wysłany: Wto 17:51, 16 Sie 2011
Temat postu:
Renoma...
Swoją drogą, to ciekawe, że do mnie napisałaś
Dlaczego? Bo w Twoim mniej więcej wieku miałem dość podobne problemy...
Chciałbym, żebyś mnie dobrze zrozumiała, nie chcę Cię zbywać, ale z zasady myślę syntetycznie
tzn. wyrażam się krótko
Z tego, co napisałaś, dla mnie sprawa jest jasna - nic na siłę ( choć serce boli, tyle, że Twoje). Zostaw tę "przyjaźń". Z takim otwartym sercem, jak Twoje, znajdziesz przyjaciół, uwierz mi. W sferze przyjaźni podstawą jest wolność, szacunek i przyjmowanie czlowieka takim, jakim jest...
Miałem w swoim życiu parę sytuacji, w których bardzo się na ludziach zawiodłem. Ale pozostawałem zawsze otwarty. Sam się nieraz sobie dziwilem. Wiedziałem jednak, że to jest cena, którą trzeba płacić, jeśli nie chce się stracić tej okazji, która przyjdzie, amw której pojawi się prawdziwy przyjaciel. Dziś mam taką paczkę, która za mnie odda życie. A ja za nich. Bądź dobrej myśli.
Pozdrawiam
renoma
Wysłany: Wto 17:39, 16 Sie 2011
Temat postu:
Dziękuję za odpowiedź.
W sumie nie wiem od czego zacząć...
Nigdy nie miałam przyjaciółki takiej od serca. Z Mileną znamy się od wakacji między drugą a trzecią klasy szkoły podstawowej - razem należałyśmy do kółka różańcowego dla dzieci (nie istnieje ono od 4 lat). W gimnazjum lepiej poznałam jej brata, który zapraszając mnie do siebie zapoznał mnie z nią. Od słowa do słowa zaczęłyśmy się kumplować. Po pierwszej klasie gimnazjum kółko różańcowe przestało istnieć, a zaczęłyśmy chodzić na spotkania Odnowy w Duchu Świętym. Pewnego razu, bodajże w ferie zimowe tego samego roku szkolnego, zaproponowała mi, żebyśmy zostały najlepszymi przyjaciółkami, na razie tak na próbę - na rok. Rok później obiecałyśmy sobie przyjaźń do końca życia. Byłam bardzo szczęśliwa. Mogłam porozmawiać z kimś, kto mnie rozumie. Wszystko wydawało się piękne, najwyraźniej zbyt piękne, by mogło być prawdziwe...
W zeszłym roku nie mogłam być ani na Lednicy, ani w Częstochowie na spotkaniu całej Polski Odnowy w Duchu Świętym. Obiecała mi, że będzie do mnie dzwonić albo będziemy pisać... Nie wyszło ani jedno ani drugie... Już wtedy wiedziałam, że jest coś nie tak... Uwierzyłam w jej tłumaczenia... Wydawało mi się, że już wszystko będzie ok. Myliłam się... Kiedy odwiedzała mnie, wolała poczytać książkę lub oglądać TV. W "rewanżu" ja rozmawiałam z jej mamą i wujkiem, kiedy ona nie chciała ze mną gadać... Myślałam, że tylko chodzi naburmuszona jeden dzień i jej za dzień, dwa. Okazało się, że nie.
W tym roku było to samo...
Kiedy wyrzucała mi swoje żale, wyrzuciła wszystko. Mi nie dała dojść do słowa. Zakończyła tym, że to koniec, nie ma odwrotu, nie mam próbować na nią wpływać etc.
Teraz czuję się głupio, nie mogę się odnaleźć, choć zapewne tego po mnie nie widać, bo staram się ukrywać z tym, nie lubię się zwierzać, chyba, że już naprawdę nie daję rady.
Chciałam się upić, tak na maxa, nigdy nie miałam kropli alkoholu w ustach, ale to był 1.08. i jednak tego nie zrobiłam... Ona nic nie wie.
Chciałabym z nią o tym wszystkim powiedzieć, ale ona cały czas mówi, że nie ma czasu...
Dzisiaj wróciłam z rekolekcji w Żarnowcu na Pomorzu (u sióstr benedyktynek). Jej nie było.
Nie wiem, co robić, ile razy próbuję się spotkać, tyle razy nie mogę, znaczy ona nie może...
Mam nadzieję, że napisałam w miarę zrozumiałym językiem. Jeśli nie, przepraszam najmocniej.
Pozdrawiam serdecznie
randżin
Wysłany: Pon 18:29, 15 Sie 2011
Temat postu:
Odkrywanie woli Boga najczęściej jest trudne, tak, jak i dojrzewanie do miłości z Nim
Podajesz trochę mało szczegółów, bym mógł napisać coś konkretnego... Pozdrawiam
renoma
Wysłany: Pon 20:12, 01 Sie 2011
Temat postu: przyjaźń
Czy może być wolą naszego Pana, żebym straciła swoją najlepszą przyjaciółkę?
Od ponad 3 lat należymy do młodzieżowej grupki Odnowy w Duchu Świętym. Niemal każdy młody ma kogoś ze swojej rodziny. Wyjątkiem jestem ja. Wiem, że nie miała ona ze mną łatwo, bo nigdy nie miałam przyjaciółki ale i vice versa. 2 tygodnie powiedziała, że to koniec naszej przyjaźni... To był i jest nadal dla mnie szok. Teraz nie mam z kim pogadać w 4 oczy o tym,co było na spotkaniu (jestem najmłodsza i nie zawsze wszystko rozumiem). Proszę o odpowiedź.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin